Kategorie
Perfumy

L’Homme Cologne Bleue Yves Saint Laurent i Creed Aberdeen Lavender

YSL L'Homme
Yves Saint Laurent L’Homme, który pierwotnie został zaprezentowany w 2006 roku, ma wystarczająco dużo flankerów zarówno w wersji standardowej, jak i limitowanej, aby dać przeciętnemu zapachowi Calvina Kleina szansę za swoje pieniądze, a YSL L’Homme Cologne Bleue z 2018 r. to kolejny kij do rzucania w słup. Juliet Karagueuzoglou jest perfumiarką odpowiedzialną za jego formułę, a jej wkład w linię L’Homme został zwiększony do trzech perfum dzięki temu flankerowi. Ponadto jest odpowiedzialna za reboot 2018 Invictus Aqua, który, jak można się spodziewać, dzieli trochę DNA z Cologne Bleue.

Ogólnie rzecz biorąc, otrzymujemy oryginalny zapach YSL L’Homme zreinterpretowany jako wodny wariant, co nie jest czymś, o co nikt tak naprawdę nie prosił, ale przynajmniej został wykonany zadziwiająco dobrze pod każdym względem. Nie widzę nikogo w pobliżu, kto by stracił rozum na tyle, żeby kupić butelkę aromatu, ale dla fanów Yves Saint Laurent L’Homme Cologne Bleue może być po prostu odpowiednim letnim rozwiązaniem, którego potrzebujesz. Każdy, kto nie jest zafascynowany tą linią lub nie jest miłośnikiem sportowych i wodnych esencji, prawdopodobnie będzie w stanie bezpiecznie go ominąć, ponieważ i tak wydaje się, że jest to tylko wkładka do katalogu. Jeśli jednak koniecznie musisz mieć wodną wersję L’Homme, dziś jest twój szczęśliwy dzień.

Otwarcie L’Homme Cologne Bleue jest bardzo bliskie połączenia lekko pachnącego jabłka oryginalnej kompozycji z owocową świeżością retro lat 90. Versace Pour Homme Dylan Blue. Do jabłka dołączają cytrusy w postaci mandarynki i grejpfruta, a odrobina bergamotki i różowego pieprzu przywodzi na myśl Bleu de Chanel. Przyprawa kardamonowa, łagodna lawenda, geranium i przerażające wodne nuty dihydromyrcenolu łączą się w sercu, przynosząc kontrast ciepła i chłodu wraz z nutą klasycznego klimatu fryzjerskiego. Zapewniają nieco więcej tkanki łącznej poprzednim fougere YSL, takim jak wiekowy Kouros czy Rive Gauche Pour Homme, ale bez zagorzałej męskości. W końcu to osadza się na oryginalnej, drzewnej, bursztynowej bazie klasyka z kremowym drzewem sandałowym, ostrym cedrem, Iso E Super i tylko z lekki dotykiem cudownej nuty 2010 roku znanej jako ambroksan. Czas noszenia zapachu to średnio 6 godzin, może trochę więcej a emisja jest wystarczająca, aby przekazać sedno sprawy.

Po raz kolejny ci, którzy mieszkają w bańce Yves Saint Laurent L’Homme, już o tym wiedzą i udaje mu się zaoferować fajniejszą alternatywę w taki sam sposób, jak zrobił to La Nuit de L’Homme Eau Electrique dla oryginalnego La Nuit de L’Homme z 2009. Przy tak wielu flankerach i odmianach z tą serią na śmierć, prawdziwe pytanie, czy potrzebujemy kolejnej wodnej iteracji w ramach tej linii, musi zostać zadane. Czy Laurent nie stworzył ostatnio Y Eau de Toilette i Y Eau de Parfum rok później tylko po to, by rozwiązać ten problem za pomocą nowego filaru o tematyce morskiej ambry? Nie wiem, ale Cologne Bleue jest przyjemny i wystarczająco dobrze skonstruowany, aby nie oceniać go źle. Z tym, że jury wciąż nie wie, czy było to potrzebne. Jak zawsze, Twój nos będzie musiał osądzać, jak zbędne lub konieczne są te perfumy w Twojej garderobie. To ledwie piszczy, aby podnieść kciuki do góry i powiedzieć, że zapach jest OK, jednak ja raczej nie sięgnę po to. Może próbka wystarczy Ci tak samo jak mnie. Cóż, ile osób tyle gustów i odczuć.

Aberdeen Lavender jest często pomijany jako część kolekcji Acqua Originale, rodzaj linii niszowej w głównym składzie marki Creed, ponieważ skupia się na eksploracji nut, a nie na zapachach, które są skierowane do sześciocyfrowych wydawców szukających elity, by wzięła udział w najnowszym klimacie masowego apelu. Zamiast tego otrzymujemy asortyment związany z podróżami Oliviera Creeda, ale tak naprawdę to tylko perfumy zbudowane wokół upiększania jednego lub dwóch akordów. w tym przypadku oznacza lawendę. To, co mnie naprawdę zaskoczyło w Aberdeen Lavender, to fakt, że prezentuje się jako prosty lawendowy zabieg tylko na początku, po czym stapia się z kremowym ekskluzywnym akordem fryzjerskim fougere, którego Creedowi tak naprawdę brakuje w ich solidnym składzie i jest szokująco artystyczny, podobnie jak Vetiver Geranium z tej samej linii. Ten styl jest nieustannie zabijany na śmierć i czułem się raczej ambiwalentnie, jeśli nie byłem pod wrażeniem niektórych stylów z wyższej półki, takich jak późniejszy Boy Chanel. Niemniej Lavender wnosi to niesamowite nadprzyrodzone poczucie naturalności, z którego marka jest znany w obrębie tego gatunku, z doskonałą separacją nut pomimo mieszania. Nie spodoba się to facetom, którzy nienawidzą tradycyjnych stylów i skłaniają się bardziej w stronę nowoczesnych komplementów przesiąkniętych ambroksanem lub wodnymi akordami, ale Creed ma ich wiele już poza swoim przełomowym Aventusem, jeśli masz na niego gotówkę.

Aberdeen otwiera się artemizją, cytryną, bergamotką i rozmarynem, unosząc w górę zauważalną słodką francuską lawendę. Od razu można dokonać porównań do Caron Pour Un Homme (1934), ale w przeciwieństwie do cynicznego Toma Forda Lavender Extreme (2019). Nie próbuje wynaleźć koła na nowo w wykładniczo wyższej cenie, ale zamiast tego robi coś własnego. Do lawendowego serca dołączają konwalia, róża i tuberoza dla odrobiny białej kwiatowej czystości z dozą zmysłowości, flirtując z dominacją lawendy tuż przed zanurzeniem się w piżmowej bazie paczuli z dębowego mchu z domieszką niezbędnej tonki. Bez sprawiania, by akord fougere wydawał się męczący. Wanilia i wetyweria tworzą rzadką synergię kremowej zieleni, a całość rozmywa się w najbliższym wykonaniu niszowej luksusowej iteracji Dana Canoe, którą prawdopodobnie zobaczymy. Podobno w bazie jest nuta skóry, ale sam jej nie dostaję. Wydajność jest w tym przypadku prawie mocna, więc bądź ostrożny, zwłaszcza, że ​​bogata baza może stać się dość mdła przy nadgorliwym użyciu, a te rzeczy działają przez cały dzień. Poza tym Aberdeen Lavender jest tak samo ogólny, jak każdy tradycyjny lawendowy fougere. Nadaje się do formalnego lub codziennego użytku we wszystkich porach roku, ale najgorętszych, i świetnie nadaje się jako dzienny zapach po goleniu na mokro. Jest on sklasyfikowany jako unisex, ale głównie widzę facetów skłaniających się ku tym perfumom.

Istnieją zapachy takie jak Histoires de Parfums 1725 Casanova, Parfums MDCI Invasion Barbare lub Sartorial Penhaligona, które pojawiły się wcześniej w tej samej dziedzinie, ale wszystkie używają sztuczki lub motywu do zawieszenia niedowierzania, podczas gdy Aberdeen Lavender nawet nie próbuje sprzedawać się jako perfumy fryzjerskie, bo po prostu nimi jest. Skromna postawa w połączeniu z wysokiej jakości składnikami i nienaganną ręką Juliena Rasquineta sprawiają, że Aberdeen jest kolejnym przykładem tego, czym mógłby być ten dom, gdyby po prostu polegali na swoich umiejętnościach, zamiast bombardować nas rodowodami, przepisanymi historiami, socjoekonomicznym głaskaniem ego i roszczeniami z czysto naturalnych składników. Creed bez opuchniętego lub opartego na demografii stylu kompozycji jest najlepszym Creedem i szczerze mówiąc, czymś, czego nie widzieliśmy, odkąd wycofali swoje linie wód toaletowych, z których wiele zostało stworzonych, zanim zaczęli swoją rewizjonistyczną historię. Nawet jeśli Lavender nadal nie zastępuje butelki Creed Acier Aluminium, jest to krok wstecz w tym samym kierunku i zrobiony ze znacznie mniejszym pozorem niż główna linia. Najpierw przetestuj i szukaj ofert, Aberdeen Lavender może po prostu stać się Twoim nowym celem dla fanów starego stylu Pinaud, szukających czegoś bardziej wyrafinowanego i wydajnego.

Dodaj komentarz