Często nazywam Maison Francis Kurkdjian wytwórnią próżności, ponieważ tworzenie domu odbyło się w podobnych okolicznościach jak większość głównych graczy w przemyśle muzycznym. Sława i szum stały się takie, że zamiast być kojarzonym z jakąkolwiek wytwórnią, która faktycznie opublikowała swoje prace, dany zespół/artysta wolał niestandardową wytwórnię do produkcji swoich prac, aby nie musieli dzielić się uwagą ani uznaniem, a jednocześnie nadal korzystać z sieci dystrybucji firmy macierzystej.
W przypadku MFK tą spółką macierzystą jest LVMH, a ponieważ Kurkdijan stał się kimś w rodzaju perfumiarskiego autora pod względem ego i postawy, etykieta próżności jest jeszcze bardziej odpowiednia. Mając to na uwadze, Francis może czasami stworzyć słusznie niszowe perfumy, który pasowałyby do wyciętego powyżej banknotu, który rzuca na swoją linię. Petit Matin jest jednym z takich aromatów. W swej istocie to zapach neroli, ale wyjątkowość i innowacja w końcówce Kurkdijan pochodzi z połączenia tej wody z piżmową bazą cetalox/ ambroksan, podobną do najbardziej udanych męskich kompozycji z tej dekady, także tam, gdzie Petit Matin odnajduje równowagę unisex.
Petit Matin wyobraża sobie siebie jako zapach Paryża o poranku i chociaż nie jestem osobą, która kwestionuje to twierdzenie, na początku jest trochę świeżości. Miękki, otwarty eliksir z kwiatów cytryny i pomarańczy, z odrobiną pikantnej ostrości chińskiego pieprzu górskiego, utrzymuje bukiet na czubku nosa, aż pojawi się indolowa nuta głogu. Każdy, kto wąchał głóg, wie, że za bardzo cuchnie cmentarzem, ale jego odpowiednia ilość oznacza seks i niegrzeczne kawałki. Kurkdjian używa go tutaj niezwykle oszczędnie i jest otoczony lawendą, aby wprowadzić męską szczupłość, która przyciąga Petit Matin do centrum spektrum płci. Zdecydowanie nieniszowe piżmo z efektem prania i akord cetaloxu kończą kompozycję, wprowadzając oczekiwany blask Creed Aventus (2010), by wspierać neroli i głóg obok fryzjerskiej lawendy. Ostateczna suchość brzmi idealnie unisex, jak fuzja Dior J’Adore Absolu i Montblanc Explorer bez owoców. Czas noszenia jest długi, a emisja nie jest ogromna, ale Petit Matin zapewnia wysoki, swobodny zapach dla tych, którzy mają kasę.
Najlepszą rzeczą w tych perfumach jest to, że udaje się im być intensyfikacją rynku luksusowego wody dla mężczyzn, nie próbując nią być. Tam, gdzie rzeczy takie jak Tom Ford Neroli Portofino wychodzą jako pretensjonalne, a woda Bond No. 9 Eau de New York jako tandetna. Petit Matin jest po prostu wariacją na temat uwielbianego tematu, który przynosi wyraźnie wyczuwalny kwiat pomarańczy z gustownym i minimalistycznym zdobieniem w perfumach, które docierają na odległość. Jedynym zarzutem będzie tutaj brzmienie bazy. Ale bądźmy szczerzy: jeśli nie pogodziłeś się z tym, że bazy ambroksydowe stają się nowym standardem w tym momencie, dlaczego w ogóle wąchasz nowe perfumy w segmencie prestiżowych projektantów? W przypadku Petit Matin, do bardziej suchego i ostrzejszego wykończenia można użyć bardziej drzewnej bazy. Myślę, że chodziło tu o wykończenie w lekkim i ciepłym odcieniu ambry, aby lepiej pozwolić cytrusom i kwiatom, żeby pozostały dłużej widoczne. To jest ciekawa sztuczka, której Creed nadużywał przez dziesięciolecia, zanim MFK zastosował to tutaj. Może nie jestem największym fanem Francisa Kurkdijana (jego wpływowy minimalizm to nabyty gust), ale on jest mistrzem mieszania. W sumie ładne, choć zbyt drogie dla większości perfumy, warte zbadania w lokalnym sklepie z perfumami.