Kategorie
Perfumy

Phoenix Botanicals Tempest Blossom i Bed of Roses – Naturalna intymność

butelka z perfumami
Prawie za każdym razem, gdy piszę recenzję o zapachu utalentowanego niezależnego perfumiarza, myślę sobie, że warto obserwować jego dalszy rozwój. Z tłumu wyróżniają się ci, którzy spędzają czas ze swoimi surowcami. Najlepsi tworzą osobistą więź z tymi ekstraktami, a dzięki ich eksploracji, kiedy są gotowi skomponować z nich perfumy, wiedzą również dokładnie, jak sprawić, by lśniły.

Niezależna perfumiarka Irina Adam z Phoenix Botanicals jest jedną z tych intymnych wizażystek naturalnych perfum, a jej dwa kolejne wydania Tempest Blossom i Bed of Roses są tego kolejnym przykładem. Pani Adam oprócz swojego talentu do tworzenia wyjątkowych aromatów jest bardzo miękką i ciepłą osobą. Tym bardziej, zaraz po otrzymaniu próbek z jej zapachami rzuciłem się do ich testowania. Chwilę później byłem pod wielkim wrażeniem. Stworzyła wiele naturalnych perfum, w których naturalne składniki zostały wyeksponowane z niezwykłą klarownością i głębią. Jedną z rzeczy dotyczących tej perfumiarki jest to, że sama zbiera swoje składniki i sama je miesza. Kiedyś spędziła trochę czasu na Hawajach i ta podróż oraz zebrane przez nią materiały zainspirowały nową falę perfum. A ja miałem przyjemność je przetestować.

Tempest Blossom to jedno z najbardziej wyjątkowych połączeń jakie dotychczas stworzyła ta kreatorka. Zainspirowała ją spacer po Hawajach tuż po przejściu burzy z wiatru. Zapach wyrwanych liści i posiniaczonych kwiatów uwalnia swój aromat ze zmiażdżonych płatków. Poza tym chciała uchwycić moc stania na zewnątrz i obserwowania zbliżającej się burzy, gdy powietrze staje się cięższe, a przyroda wznosi się do góry. Uważam, że najbardziej interesujące w kompozycji są dwie nuty, które wybrała, aby to uchwycić, tuberoza i oud.

Mogę sobie wyobrazić, że myślisz, a może to jest rycząca bestia, która składa się z dwóch najbardziej ekstrawertycznych nut perfumerii. W tym momencie do gry wkracza zaangażowanie pani Adam w tworzenie własnych surowców. Tuberoza i oud zdecydowanie są tutaj obecne, ale ponieważ jest odpowiedzialna za produkcję surowca, ukształtowała go tak, aby był mocniejszy. Z tym, że jest znacznie cichszy niż inne tuberozy i oud, na które się natknąłeś. Esencja otwiera się, gdy wzmaga się wiatr, unosząc zapachy z gaju cytrusowego w oddali. Na orzeźwiającym wietrze powiewają również nuty niektórych innych kwiatów. Gdy burza trzeszczy i przechodzi nad głową, wychodzisz, by znaleźć wszędzie zmiażdżoną tuberozę, która uwalnia swoje fluidy. Oud reprezentuje wilgotną ziemię, a odrobina wetywerii wzmacnia tę iluzję.

To zabawne, że Tempest Blossom oczarował mnie swoim wyjątkowym duetem. Natomiast spodziewałem się, że Bed of Roses będzie po prostu kolejnymi różanymi perfumami. Jest tak wiele różanych zapachów, że trudno znaleźć coś nowego do powiedzenia. Nazwa pochodzi od prawdziwego łóżka, na które wysypano płatki dzikiej róży i gdzie pani Adam kładła głowę po całym dniu żniw. Kompozycja ma piękny rdzeń z róży, ale pod spodem tego kwiecistego łoża kryje się coś jeszcze. Pod różą jest schowana nuta lnu, która stanowi rodzaj drewnianej ramy. Bed of Roses otwiera się mieszanką pięciu róż i musiał to być zapach, który uderzył ją po raz pierwszy, kiedy położyła się, gdy płatki róż zrezygnowały z aromatu. Pod spodem świeżo wyprane prześcieradła niosą lekko mydlany akord składający się z fiołka, goździka i neroli. Drewno czterech plakatów jest reprezentowane przez wetywerię i mech dębowy. Podobnie jak w przypadku Tempest Blossom, w Bed of Roses można zobaczyć potężną delikatność. Zarówno jedne jak i drugie perfumy mają 6-8 godzin życia i prawie zerową emisję.

Irina Adam szybko wyrosła na jednego z naturalnych perfumiarzy, od którego z niecierpliwością czekam na to, co będzie dalej. Wszystko zaczyna się od jej bardzo osobistego sposobu zbierania składników, a kończy na zachwycająco wyjątkowych naturalnych perfumach, takich jak Tempest Blossom i Bed of Roses.

Dodaj komentarz